Z rozmowy Prezydenta Republiki Azerbejdżańskiej Pana Gejdara Alijewa z maestro Panem Mścisławem Rostropowiczem - Pałac Prezydencki, 22 listopada 1999 r.


Gejdar Alijew: Drogi Sławo, umówiliśmy się, że będziemy zwracać się do siebie w ten sposób, cieszę się, że znowu jest Pan na ziemi ojczystej w Azerbejdżanie. Pan wie, że zawsze cieszymy się, gdy spotykamy tu Pana. Miło, że dotrzymuje Pan słowa - to najważniejsze.

Szczerze mówiąc, gdy poinformował Pan o swoim zamiarze corocznego odwiedzania Azerbejdżanu i prowadzenia master-classes oraz zajmowania się innymi sprawami, przyjąłem to, oczywiście, z wielkim zadowoleniem i radością. Myślałem jednak, że przy takim nawale pracy i tak napiętym grafiku, gdy każdego dnia występuje Pan w innym kraju, jest to nierealne. Okazuje się jednak, że jest Pan człowiekiem słowa i czynu. Swoim postępowaniem udowodnia Pan, że wypełnia wszystkie plany i zobowiązania. Cieszę się z tego bardzo. Dla nas wszystkich, dla całej naszej społeczności, nie tylko muzycznej, jest to wielka radość, wielkie wydarzenie.

Jest Pan naszym rodakiem, wiele wiąże Pana z Azerbejdżanem. W kontaktach między Panem a Azerbejdżanem nastąpiła długa przerwa, dlatego też wielu ludzi zaczęło zapominać o tym, że jest Pan naszym rodakiem. Gdy na moje zaproszenie. przyjechał Pan, żeby świętować w kraju swój jubileusz, od tego też momentu rozpoczął się nowy okres w kontaktach Pana z Ojczyzną. Cieszę się, że już są widoczne efekty i realizowane jest się wszystko, co zostało wcześniej zaplanowane. To bardzo miłe.

Teraz, gdy nasi obywatele oglądają w telewizji Pana koncertującego w różnych krajach, uznają za swojego. A propos, niedawno podczas obchodów wielkiego wydarzenia - dziesiątej rocznicy zburzenia Muru Berlińskiego - które mieliśmy możliwość oglądać w telewizji, w trakcie którego grał Pan i dyrygował orkiestrą, czułem podziw i dumę, widząc, że Sława wciąż jest wielki. Cieszyłem się bardzo, oglądając Pański koncert w telewizji.

To wspaniale, że znowu przyjechał Pan do nas, że możemy siedzieć obok siebie, rozmawiać i słuchać Pana i Pańskiej muzyki. Witam Pana.

Mścisław Rostropowicz: Czy Pan wie, dlaczego dotrzymuję słowa? Dlatego, że ... jak to się mówi, - "kiszy kimi", jestem prawdziwym mężczyzną, oto dlaczego.

Gejdar Alijew: Jest Pan prawdziwym "kiszy". W Azerbejdżanie słowo, "kiszy" ma wiele znaczeń. Wyraz, "kiszy" znaczy "mężczyzna". Jednak, gdy się mówi "kiszy", ma się na myśli nie tylko mężczyznę, ale prawdziwego mężczyznę posiadającego wszystkie zalety mężczyzny, którego słowo nie rozmija się z czynem.

Mścisław Rostropowicz: Muszę powiedzieć, że wszyscy dziwią się, że przyjechałem tu na tydzień. Odwołałem kilka swoich koncertów, żeby tu przyjechać. Ale słowa dotrzymuję.

Po koncercie jubileuszowym w rocznicę zburzenia Muru Berlińskiego miałem dużo pracy. Dałem dwa koncerty w Lille - we Francji, jeden koncert - w Paryżu, następnie koncertowałem w Izraelu, potem złożyłem wizytę w Monako, gdzie zostałem odznaczony orderem. Ale koncertując myślałem - chwała Bogu, wkrótce Baku. Gdy wsiadłem do samolotu naszej azerbejdżańskiej spółki lotniczej, to już było dla mnie świętem.

Przyjechałem tu, zobaczyłem się z wszystkimi swoimi starymi przyjaciółmi, dzisiaj już przeprowadziłem master-class. Mają Państwo bardzo zdolną i utalentowaną młodzież. Pamięta Pan, gdy byłem tu poprzednio, grała pewna skrzypaczka, która, zdaje się, dzięki Pańskiej pomocy, otrzymała pieniądze na studia w Ameryce.

Gejdar Alijew: Owszem. Jak ona się nazywa? Rakczejewa.

Mścisław Rostropowicz:, Otóż, kiedy 23 września w Nowym Jorku otwierałem nowy sezon - było to wielkie wydarzenie - spotkałem ją. Studiuje w Szkole Juliańskiej i robi duże postępy. Powiedziałem tam wszystkim: - pilnujcie tej dziewczyny, będziecie przede mną składać sprawozdanie.

Jak Pan widzi, wszystko w porządku. Muzyka w kraju rozwija się nawet więcej niż pomyślnie.

Gejdar Alijew: Niewątpliwie, Pańskie lekcje, master-classes nie są przecież sprawą przypadkową, jak komuś może się wydawać.

Mścisław Rostropowicz: To jest trudniejsze od koncertów.

Gejdar Alijew: Pańskie lekcje są sprawą wyjątkową. Ci wszyscy, którzy mogą dostąpić zaszczytu, aby zostać pańskimi uczniami i nauczyć się wszystkiego od Pana, są niewątpliwie wielkimi szczęściarzami . Przed tymi, którzy mają talent, bo innych Pan nie bierze, otwiera się przyszłość.

Znam Pański program, jest dobry. Oczywiście, zawsze chcę, żeby Pan tu bawił częściej i dłużej.

Mścisław Rostropowicz: 29 tego miesiąca mam repetycje w Amsterdamie. Stąd pojadę do Paryżu, a następnie od razu do Amsterdamu.

Gejdar Alijew: Cieszę się bardzo, Sława.

A propos, gdy w Stambule spotkałem się z Panem Jacquesem Chirakiem wspomnieliśmy o Panu.

Mścisław Rostropowicz: A kiedy on tu przyjedzie?

Gejdar Alijew: Zamierza przyjechać. Została wyznaczona jego wizyta w Armenii, Gruzji i Azerbejdżanie. Jednak gdy w Armenii Ter-Petrosjan podał się do dymisji i został wybrany obecny prezydent, Jacques Chirac zadzwonił do mnie i powiedział, że w zaistniałej sytuacji nie może przyjechać. Jeśli przyjedzie do nas, a później pojedzie do Armenii, zostanie to źle zrozumiane. Wobec tego po prostu teraz nie wypada mu jechać do Armenii. Dlatego odłożył tę wizytę. Rozumie Pan, jest On wspaniałym człowiekiem, uczonym. Im częściej spotykamy się, tym bardziej przekonuję się, jakim On jest serdecznym człowiekiem. Będąc wybitnym działaczem o dużym politycznym i społecznym doświadczeniu, jednocześnie jest serdecznym i obowiązkowym człowiekiem. Zadzwonił do mnie i wszystko wyjaśnił. Zrozumiałem i myślę, że potrzebujemy czasu, żeby sytuacja dojrzała do jego przyjazdu. A wtedy on przyjedzie.

Spotykaliśmy się w Stambule, odbyliśmy, jak zawsze, bardzo poważną, ciepłą i przyjacielską rozmowę. Wspominaliśmy i Pana.

Wspominałem Pana w rozmowie z Romano Prodim - byłym premierem Włoch. Uczestniczyliśmy razem w Pańskim jubileuszu w Paryżu, siedzieliśmy obok siebie. Obecnie został Przewodniczącym Komisji Europejskiej Unii Europejskiej, rozstrzygającej wszystkie sprawy gospodarcze. Obecnie piastuje on to stanowisko - to bardzo ważne stanowisko międzynarodowe. Spotykaliśmy się najpierw w Rzymie, gdy był premierem, potem - w Paryżu, w czasie obchodów Pańskiej 70 rocznicy urodzin. Obecnie spotkaliśmy się w Stambule. Gdy przypomniałem mu o spotkaniu na jubileuszu Sławy w Paryżu, bardzo się ucieszył.

Mścisław Rostropowicz: Jest bardzo miłym człowiekiem.

A wie pan, że kiedy miał tutaj przyjechać Jacques Chirac, otrzymałem od niego w Paryżu list, w którym powiadomił o oficjalnym włączeniu mnie w skład delegacji francuskiej. Wtedy myślałem, że muzeum...

Gejdar Alijew: Ale to będzie.

Mścisław Rostropowicz: Przypomnę mu o tym.

Gejdar Alijew: Nadejdzie czas i to będzie.

Mścisław Rostropowicz: Gejdarze Alijewiczu, czy mogę zadać Panu palące pytanie? Wie Pan, że strasznie cierpię z powodu uciekinierów. Czy istnieją jakieś perspektywy rozwiązania tego problemu?

Gejdar Alijew: Wie Pan, Sławo, to jest paląca kwestia, to jest rana w moim sercu.

Mścisław Rostropowicz: W moim też.

Gejdar Alijew: To jest rana w moim sercu. Co prawda, w kwietniu poddałem się operacji serca. Wszystko odbyło się dobrze i rana się zagoiła. Jednak rana, związana z losem i sytuacją uchodźców, z najtrudniejszą sytuacją, w której obecnie znajduje się Azerbejdżan, gdy 20 procent terytorium jest okupowane, gdy milion ludzi wypędzono ze swoich domów, ciągle nie tylko myślę o tej sytuacji, ale i robię wszystko, co jest możliwe. Podczas spotkania z Prezydentem Jacquesem Chirakiem w Stambule prawie cała nasza rozmowa dotyczyła właśnie tej kwestii. Stanowiła ona główny temat naszych rozmów z Prezydentem Clintonem, z Kanclerzem Niemiec Schroederem, z Romano Prodim, który również zajmuje się tym problemem w Komisji Europejskiej, z Prezydentem Turcji Sulejmanem Demirelem, z innymi głowami państw, z którymi spotykałem się w Stambule.

Ciągle żyję nadzieją. Ostatnio leje u nas jak z cebra. Ulewne deszcze zalały osiedle Ramana w Surachanach oraz inne miejscowości. Wydzieliłem środki finansowe na odbudowę. Od wczoraj pada bez przerwy. Oczywiście, każdy odczuwa z tego powodu niewygody. A może Pan sobie wyobrazić tych ludzi w namiotach. Jak taki namiot może wytrzymać tyle wody lejącej się z nieba? Dlatego jest bardzo ciężko.

Pomimo to jestem nastawiony optymistycznie. Myślę, że osiągniemy porozumienie. Stawiam sobie za główny cel zawarcie pokoju między Armenią i Azerbejdżanem. Nawet w Stambule wystąpiłem z poważną propozycją utworzenia paktu pokoju i bezpieczeństwa na południowym Kaukazie: Gruzja, Azerbejdżan i Armenia. Naturalnie, zaproponowałem warunek: czym ma być ten pakt, jakie zawiera wymagania.

Mimo to, że ponieśliśmy duże straty, że nasze terytorium jest okupowane, że ludzie od sześciu lat żyją w namiotach, wciąż zabiegam o pokój. Jednak tylko o sprawiedliwy pokój. W związku z tym w ostatnich czasach miałem kilka bezpośrednich spotkań z Prezydentem Armenii Koczarianem.

Mścisław Rostropowicz: To jest bardzo ważne.

Gejdar Alijew: A propos, zostało to wysoko ocenione na Stambulskim Summicie, na Zachodzie, w Ameryce. Uważa się, że dla rozwiązania tego problemu nasze spotkania, być może, przyniosą więcej korzyści niż to wszystko, co robiono do tej pory. W sumie wykorzystujemy wszystkie możliwości. Istnieje Grupa Mińska, jak Pan wie, jej współprzewodniczącymi są: Rosja, Stany Zjednoczone i Francja. W tym roku mniej aktywnie pracują, krytykowałem ich za to na Summicie w Stambule. Później podczas naszych spotkań umówiliśmy się- zostało to zapisane w dokumentach- że powinni oni wznowić pertraktacje. Będziemy wykorzystywać wszystkie możliwości. Zobaczymy. Mam nadzieję.

Mścisław Rostropowicz: Pan wie, że już obecnie wysoko oceniany jest Pański gest dobrej woli przekazany przez Pana Niemcom. Bardzo wysoko go oceniają. Myślę, że to jest wspaniały gest dobrej woli, który pokazuje, Panie Prezydencie, wielkość Pańskiego serca jako przywódcy mocarstwa. To powinno być obowiązkiem. Trzeba umieć zwracać. I tak jak Pan, Panie Prezydencie, potrafił zwrócić obrazy, tak samo i Armenia powinna oddać azerbejdżańskie ziemie.

Gejdar Alijew: Tak, Kanclerz Schroeder bardzo wysoko ocenił Pański gest. Wie Pan, że część tych obrazów została skradziona i obecnie znajduje się w sądzie w Nowym Jorku. My zaś oddaliśmy wszystko, co mieliśmy. Napisałem specjalny list, wydałem rozporządzenie. Wszystkie zasoby naszego muzeum od 1947 r. oddaliśmy Niemcom, muzeum w Bremie.

Mścisław Rostropowicz: Wspaniały gest. Gest godny wielkiego człowieka, wielkiego przywódcy. Muszę powiedzieć, że nasze działania i nasze gesty zmuszają ludzi do takiego samego postępowania.

Gejdar Alijew: Oczywiście.

Mścisław Rostropowicz: To jest bardzo ważne, że Pan daje taki przykład. Bardzo ważne.

Gejdar Alijew: W Stambule wielkim historycznym wydarzeniem dla nas było podpisanie wielkiego projektu naftociągu Baku - Dżejchan. A propos, pracowaliśmy nad nim przez pięć lat, napotykaliśmy wiele przeszkód i trudności. Ale pokonaliśmy wszystkie trudności.

Autorem, architektem tego projektu jest Azerbejdżan, bo gdybyśmy go nie podpisali w 1994 r. tego wielkiego kontraktu, nazywanego "Kontraktem stulecia", to o czym wtedy byśmy rozmawiali? Podpisaliśmy ten kontrakt, poinformowaliśmy, że posiadamy olbrzymie zasoby ropy naftowej i już od 1997r. wydobywamy i eksportujemy ją dwoma rurociągami - północnym, co prawda są tam teraz trudności w związku z wydarzeniami na północnym Kaukazie, i drugim - Baku-Supsa. Ale potrzebowaliśmy wielkiego naftociągu do eksportowania wielkiej ropy naftowej. Pięć lat zajmowaliśmy się tą sprawą i doprowadziliśmy ją do końca i uroczyście podpisaliśmy ten dokument. Clinton, który przez te wszystkie lata wspierał nas i robił wszystko dla urzeczywistnienia tego projektu, też go podpisał. To jest wielkie wydarzenie.

Mścisław Rostropowicz: To znaczy, że pieniędzy będzie więcej, mam nadzieję.

Gejdar Alijew: Obecnie zainwestujemy 2 miliardy 400 milionów dolarów w ten rurociąg. A w przyszłości, niewątpliwie... Nawiasem mówiąc, odkryliśmy wielkie złoże gazu. Prawdopodobnie za kilka lat będziemy też eksporterami gazu. Kontrakty, które podpisaliśmy, przewidują inwestycje w Azerbejdżanie za mniej więcej 60 miliardów dolarów w ciągu 15 lat. Naturalnie, inwestując tyle pieniędzy, należy uzyskać znacznie więcej. W przeciwnym razie, po co inwestować?

To wszystko robimy dla przyszłości. Prawdopodobnie ja tego wszystkiego nie zobaczę, czas leci, wiek jest wiekiem. Jednak to wszystko robię nie dla siebie, tylko dla narodu, dla przyszłych pokoleń, dla niepodległego Azerbejdżanu. Wszystko rozwija się pomyślnie, cieszę się z tego powodu.

Mścisław Rostropowicz: Gratuluję Panu, Panie Prezydencie, z całego serca.

Gejdar Alijew: Dziękuję Panu.

Gazeta "Bakijski robotnik" z 23 listopada 1999 r.

Informacje historyczne

KULTURA